Dzisiejszy dzień spędziłam prawie w całości na działce, bo wyjechaliśmy po dwunastej i wróciliśmy niedawno. Zdążyłam się przebrać, rozpakować i zgrać zdjęcia. Szczerze mówiąc nie za bardzo podobał mi się pomysł żeby tam jechać, dawno nie spędziłam całego dnia na całym powietrzu. Okazało się że to był bardzo dobry pomysł. Poczułam się o wiele lepiej, mimo że jestem pogryziona przez komary, to czas spędziłam całkiem miło. Leżąc na kocu, patrząc w niebo, czytając książkę i słuchając muzyki. W planach było też opalanie, ale słońce zaszło gdy tylko dojechaliśmy na miejsce. Czyżby zdziwiło się, że w końcu się tam wybrałam? Bardzo możliwe.
Po przeczytaniu Syreny Trici Rayburn, zabrałam się dzisiaj za Głębie. Wczorajsza wizyta w bibliotece bardzo poprawiła mi humor, ponieważ zaopatrzyłam się w dwie książki. Czuję że bardzo szybko je przeczytam, także w przyszłym tygodniu znowu czeka mnie mały spacer. Ostatnio czynności które mnie w pewien sposób uspokajają, relaksują to czytanie i słuchanie muzyki. happysad powrócił na pierwsze miejsca mojej listy, ponownie staje się uzależnieniem. Za nim Kings Of Leon który zawsze jest niezawodny i wkradł się do mojego serca bardzo dawno. To lubię. To jest tym, co sprawia mi radość. Cisza i spokój. Daleko od ciebie.
+ książkoholików zapraszam na mojego drugiego bloga
+ książkoholików zapraszam na mojego drugiego bloga
Też dzisiaj prawie cały dzień spędziłam na dworze. Kawa, ciasto, rozmowy - to jest to co lubię najbardziej. I widzę, że masz ten sam problem, co ja z komarami. Mnie też darzą one niesamowitą sympatią...
OdpowiedzUsuńświetny blog !
OdpowiedzUsuńKings of Leon znam i lubię tylko dwa kawałki, a za happysadem nie przepadam, choć znam trochę więcej kawałków. Nie moje klimaty. ;p
OdpowiedzUsuńJeej. Ja coraz bardziej przekonuje się, że jesteśmy do siebie podobne. Dzisiaj też spędziłam dzień na kocu, co prawda nie na działce, ale we własnym ogrodzie. Nie byłam w tym tygodniu w bibliotece, także w słowo pisane było ubogo. A jeżeli chodzi o "Głębię", to zainteresowała mnie jakiś czas temu, ale u mnie w bibliotece takich luksusów nie ma :/
OdpowiedzUsuńhappysad - kolejna nasza wspólna cecha. To jest muzyka, w której można się zakochać.
Drugiego bloga również przeglądam i muszę skomentować ostatni wpis :)
happysad ♥
OdpowiedzUsuńwiesz, tak to jest z tą matmą, jak nie wytłumaczy jej ktoś na spokojnie, to się nie ogarnie. niestety :<
Też uwielbiam ten stan, w którym siedzę i słucham muzykę na dworze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja na świeżym powietrzu będę się relaksować dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńteż bym tak chciała posiedzieć w spokojnym miejscu ,a le niestety nie posiadam takiego ; d
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj prawdopodobnie spędzę większość dnia na dworze ;) Trzeba korzystać z tego słoneczka ;p najlepszy stan kiedy słuchawki na uszach mam a cała reszta się nie liczy :)
OdpowiedzUsuńkomary potrafia niezle uprzykrzyc mile momenty, zwlaszcza na dzialce lub nad rzeka... wazne, ze spedzilas milo czas! nie spodziewalas sie szalu, a bylo fajnie. ja czesto mam wysokie oczekiwania i sie rozczarowuje, nie wolno tak robic :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mam działki, też bym sobie poleżała w jakiś ładny dzień :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście, że mało waży, bo nie wyobrażam sobie np boksera taszczyć XD
A i takie się przypadki zdarzają ;)
"Czyżby zdziwiło się, że w końcu się tam wybrałam?"-haha, suchar!:D są dobrzy, potrafią nadać klimat-lubię ich słuchać, bardziej KOL, bo mam większy sentyment do ich piosenek:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:*
ja też odpocywałam cały weekend z książką na zewnątrz :)
OdpowiedzUsuńMój dzisiejszy dzień w większości też był spędzony na świeżym powietrzu, z książką, muzyką.. Szkoda, że tak nie jest codziennie, ale już nie długo wakacje i sporządzę swój plan dnia tak, żeby być na świeżym powietrzu, przynajmniej przez godzinę, czytając książkę <3
OdpowiedzUsuńTeż mam takie miejsce, dom za miastem, gdzie biorę leżak, wystawiam blade ciało do słońca bez przemyślenia, czy ktoś mnie nie zobaczy i długie godziny czytam, albo leże, nie robiąc nic. Relaksujące jak nic innego ;)
OdpowiedzUsuńUwilebiam chilling á dzialka ! :D
OdpowiedzUsuńJa tam nie lubie bibliotek, wole kupowac ksiazki, sa wtedy moooooooooooooje <3 a biblioteki zawsze zapominam oddawac, juz mam chyba kare na dwie dychy ;O
Spędzanie wolnego czasu na świeżym powietrzu nieźle ładuje akumulatory. Zazdroszczę więc Ci wyjazdu na działkę i błogiego lenistwa :)
OdpowiedzUsuńoj prawie zdrowo..tylko po co te chrupki? :D
OdpowiedzUsuńja nieprędko posiedzę sobie na świeżym powietrzu, ale na razie i tak nic nie tracę, bo leje dzień za dniem :) ze słońca w te wakacje też niestety nie skorzystam, ale już zaopatrzyłam się w samoopalacz (ja - wielka przeciwniczka sztucznej opalenizny, lol) :D
OdpowiedzUsuń